Nie wiem dlaczego ale mam ciągle wrażenie, że w urzędach ludzie pracują za karę. Wchodzisz i od razu mają Cię za jakiegoś wroga, nie pomogą, nie podpowiedzą - tragedia. Ostatnio byliśmy załatwiać odrolnienie działki. Niby formalność bo działka jest budowlana (wpis w MPZP) i znajduje się na terenie miasta. Miało być załatwione od ręki....Pani jednak stwierdziała, że zajmie to jej jakieś 2 tygodnie. Wysłałem tam "swojego człowieka" i od razu inna gadka...zrobimy, będzie za 3 dni. Dziś powinienem dostać kompletną adaptację projektu (trwa odaptacja prądu, gazu i wod-kan). W piątek odrolnienie. Zgoda na zjazd na drogę publiczną z działki już jest. Zastanawiam się czy coś jeszcze będzie nam brakowało....
Na poniedziałek będziemy mieli:
- komplet 4 projektów + adaptacja architektoniczna + adaptacja prądu, gazu, wod-kan
- warunki techniczne przyłączy: prąd, gaz, wod-kan
- zgoda na zjazd z działki na drogę publiczną
- odrolnienie
- dowód własności działki
- MPZP
W poniedziałek chcemy iść złożyć wniosek o PNB. Liczę na to, że szanowna Pani za biurkiem "od ręki" stwierdzi czy mamy komplet potrzebnych dokumentów czy może czegoś brakuje. Zgodnie z tym co mam na wniosku, wydaje mi się, że nic więcej już nie potrzeba. Jak to było u Was? Coś pominąłem?
Dziś również spotkanie z potencjalnym kierownikiem budowy. W sobotę/niedzielę spotkanie z wykonawcą SSO. Dach będzie robiła inna firma - już zaklepane.