Dach - tempo żółwia
Wolniej chyba się nie da. Tempo prac nad naszym dachem jest już bardzo wkurzające. Niby robią dwie osoby... efektywność 0,5 osoby. Jutro dzwonię do wykonawcy i będę musiał pomarudzić. Przypomnę, że dach powinien być skończony 17 października. Szkoda, że nie mamy kar umownych bo wówczas dach mielibyśmy gratis:) Nauczka na przyszłość. Tymczasem całość prac potrwa jeszcze z miesiąc :/ Panowie twierdzą, że do końca przyszłego tygodnia będzie już dachówka. Ciężko mi w to uwierzyć. Nadal są braki w nadbitce, brak membrany na całej jednej połaci i łatowania. Z natury jestem cierpliwy ale tego już za wiele.
Z dobrych wieści to ruszyły dzisiaj działówki na poddaszu. Widać już zarys wszystkich pomieszczeń i muszę przyznać, że bardzo nam się podoba. Człowiek się cieszy jak dziecko ;) Szkoda, że z dachu nie możemy się cieszyć.
Plan był taki, że całość prac zakończy się przed porodem. Wszystko po to aby mieć święty spokój i skupić się na tym co naprawdę ważne - na rodzinie. Niestety tak się nie stało i teraz wszystko zbiegło się w czasie. Nasza pociecha jeszcze w brzuchu ale pewnie na dniach "wyskoczy" i poprawi nam humor :)